Dwa dni temu wypadł mi ostatni mleczak :)
I niby to taka normalna rzecz, bo w sumie, po trzydziestu-paru latach można się było spodziewać , że ten dzień kiedyś nadejdzie, ale zawsze miałem z tyłu głowy... "a może obskoczy jeszcze kolejny rok?" Zupełnie tak jak w pieśni i legendach, gdzie człowiek paktuje z diabłem by Śmierć oszczędziła go jeszcze do następnego roku.
.
W linku jedna z moich ulubionych wersji, w sumie może sobie lecieć w tle : https://youtu.be/OfgBJQ0kXLY
.
A tak na spokojnie, czuję się trochę oszukany, bo żadna Wróżka Zębuszka się do mnie nie pofatygowała (ale może ta co była za mnie odpowiedzialna przeszła już na emeryturę? Albo akta mojej jamy ustnej zawieruszyły się gdzieś za jakąś szafką podczas sprzątania, czy przenoszenia departamentu do innego budynku i teraz głupio jej było się przyznać do błędu?)
.
Tak czy inaczej, trochę się zżyłem z tym moim mleczakiem. I tak, wiem. To mleczak. Jestem prawie pewien, że zęby są jedynymi częściami naszego ciała, które nie przejawiają właściwości regeneracyjnych. Są więc pewnego rodzaju wartownikami i wyznacznikami naszego szerokorozumianego zdrowia. Ale...
Skoro każda inna struktura na poziomie komórkowym wciąż się przebudowuje (pisałem o tym wcześniej) i co siedem, osiem lat jesteśmy niejako "nowymi" wersjami samych siebie to... straciłem właśnie swoją najstarszą część.
Prze-dzi-wne uczucie.
.
Los postanowił ze mnie zadrwić, bo stało się to podczas jedzenia Kinder'ka :)
Czy był to spóźniony rytuał przejścia? Nie wiem, ale czy to nie jest trochę dziwne, że dokładnie w piąte urodziny córki, ja sam przestałem być dzieckiem? Według filozofii Steinera, wypadanie mleczaków oznacza gotowość szkolną u dziecka (oraz całą masę innych rzeczy, za którymi możecie sobie pokopać)
Ale czy oznacza to, że skoro nie mam już mleczaków, stałem się dorosły?
Boziu.... Mam nadzieję, że nie :P
.
Jak to się jednak stało, że miałem go tak długo?
Z mechanistycznego punktu widzenia rozwiązanie jest bardzo proste. Nigdy nie miałem pod nim stałego zęba, który wypchnąłby go we właściwym czasie. Więc wystarczyło o niego dbać i korzystać z tego, co dała fabryka. Ciekawie zaczyna się robić, gdy powiem "dlaczego" mogło go tam nie być. Otóż gdy moja Mama była ze mną w ciąży, dentysta musiał wyrwać jej zęba. No nie zgadniecie którego? (Wybaczcie. Na pewno domyślacie się, że chodzi dokładnie o tego samego zęba, którego ja nie mam, ale podczas pisania tego tekstu pojawiła mi się w głowie intonacja Dzikiego Trenera i nie potrafiłem się jej oprzeć).
I można by z tego miejsca się pochylić nad totalną biologią, ale równie dobrze może to być zwykły przypadek. Nieprawdopodobny, ale jednak przypadek. W mojej profesji bardzo łatwo bowiem dać się porwać romantycznej idei holistycznego podejścia i zawsze w bólu małego palca w nodze doszukiwać się traum z przeszłości lub napięć w odcinku szyjnym, ale... czasami boli nas palec bo zahaczyliśmy nim o nogę stołu.
.
A ja już zmierzam do brzegu. Jak zawsze codzienność skłania mnie do głębszych rozkmin, którymi w miarę możliwości staram się z Wami dzielić. Ale nie zawsze jest czas i motywacja. Dlatego, skoro wróżka zębuszka o mnie zapomniała, może Ty zechcesz zostawić pod moją poduszką małą monetę. Rok temu założyłem sobie konto na buycoffe ale kompletnie o nim zapomniałem. To portal do wspierania twórczości, z obsługą BLIK'a i bez rejestracji.
Jeśli to co tu znajdujesz ma dla Ciebie jakąś wartość, rozważ proszę w swoim serduszku okazjonalne wsparcie. Dobry napój z rana na pewno da mi kopa do pisania :P
Poniżej link:
.
Tymczasem zostawiam Was z rozkminami i wracam do usilnych prób skontaktowania się z moim dentystą (ale jak zawsze w takich sytuacjach, przedziwne okoliczności przytrafiają się nam zawsze gdy wszystko jest zamknięte.)
.
autor grafiki(credits to): @NUREINNAME123