Książka ma moc by rozbawić czytelnika, do takiego stopnia, że będzie się śmiać na głos. „Pocięte opowieści” wyróżniają, tylko pozornie niezwiązane ze sobą wątki, które w miarę czytania, coraz bardziej się ze sobą zaplatają. Całość utrzymana jest w konwencji humoreski-fantasy, która dostarczy ludziom poczucia prawdziwej przygody, oraz skłoni do refleksji nad …
ISBN 978-83-65816-06-1
Data dostępności:
KSIĄŻKĘ KUPISZ TYLKO NA TEJ STRONIE NIE MA JEJ W KSIĘGARNIACH!
Zdarzyło się Wam kiedyś zastanawiać, jak potoczyłoby się Wasze życie, gdybyście jednak zdążyli na ten pociąg o 6:15? Jakich ludzi byście spotkali? Gdzie z nimi zawędrowali? Od zawsze mnie to nurtowało i staram się podchodzić do „niepowodzeń” z ufnością. Wciąż bywam rozgoryczony, jeśli moje plany spełzają na niczym, ale czasami mówienie sobie, że tak pewnie miało być, jest dużo łatwiejsze.
Oto kamień węgielny moich rozważań i początek całej historii.
„Przeznaczenie to nieznana siła, która gna was tam, gdzie niekoniecznie chcecie iść, ale musicie, bo ktoś to misternie zaplanował. Jeśli wydaje się wam, że panujecie nad życiem i myślicie, że jesteście jedynymi kowalami swojego losu, pozwólcie, że porównam was do kogoś kto płynie rwącą rzeką w łodzi. Dzierżycie w rękach wiosła i teoretycznie zmieniacie kurs, ale nie dajcie się oszukać, bo zawsze będziecie mknęli wzdłuż koryta, które zostało już wyznaczone.”
Książka jest również wyrazem mojej fascynacji ciągiem przyczynowo skutkowym i tym jak, z pozoru drobne, rzeczy, uczynki i gesty, mogą wywołać lawinę.
- Czółkiem huncwoty! Jestem Khahad i choć ani autor ani narrator tego nigdy nie potwierdzą, to ja jestem głównym bohaterem tych całych „pociętych opowieści”. No beze mnie i mojej ukochanej rusznicy to caluśka fabuła by się sypła jak zasuszona głowa mojego pierwszego zabitego goblina, która gdyby nie to, że rodzice powiesili ją ździebka za blisko kominka, to by se tam tkwiła po dziś dzień. Kiedy nie pakuję się w kłopoty to lubię se dobrze zjeść i zapalić, a wtedy usłyszycie o mych poczynaniach, które spajają syćkie te rozpiżdżone i na pierwszy rzut trollowego oka , niezwiązane ze sobą historyjki.
Wyrwidąb o sumiastych wąsach, który prócz tego, że wygląda jak machina oblężnicza, to faktycznie nieźle macha szabelką. Lojalny do bólu (do czasu).
Tyrmisz należy też do ludzi przezornych i zawsze stara się wiedzieć, co myślą inni. Dzięki temu trzymał w szachu swoich potencjalnych wrogów, choć oni sami wcale nie wiedzieli, że w ogóle z nim grają. Kiedy dochodziło do konfrontacji, było już dla nich za późno.
Agnes posiadała dwie szafy. Pierwsza dawała schronienie tylko pragmatycznie czarnym ubraniom. Ich różnorodność nie była przy tym powalająca i zawężała się do staromodnych, długich sukni. Druga szafa była wyrazem akceptacji wszystkiego, co przynosi życie, dlatego zawsze stała otwarta i pusta.
Wielu mogło odnieść mylne wrażenie, że Agnes nie wierzy w bogów. Wiedziała, że istnieją. Widziała kilku i po wszystkich okropnych rzeczach, którym biernie sie przyglądali, zwyczajnie im już nie ufała. To, co inni nazywali wiarą w bogów - zakładaniem, że istnieją, ona traktowała jako świadomą niewiarę w to, co robią. Poza tym nie mogła wierzyć w coś realnego. Jak mawiała jej ciotka: „To łatwizna, która osłabia umysł".
Khahad zwraca się do niego per Złoty kurczak, a Słońce i Księżyc w przypływie złości: Panie Ptak. Nie da się ukryć, że Ruari to niesamowita mąciwoda, której jedynym celem jest zakończenie swojego Przedsięwzięcia. Nigdy do końca nie wiemy ile z tego, co dzieje się w książce, jest dziełem przypadku, ile wolą bohaterów, a ile przemyślanym działaniem tego knującego boga.
Ruari nie posiadał świątyń. Oddawano mu cześć oszukując innych. Można było rzucić na tacę dowolnemu kapłanowi z intencją aby jego przybytek wkrótce został okradziony. Ruari nigdy nie kazał swoim wyznawcom marnotrawić pieniędzy na budowę miejsca, które gromadziłoby ich później i odciągało od aktów prawdziwej wiary (rozumianej tutaj jako właściwe uczynki). Mimo całej szelmowskiej maniery, jedno mu trzeba oddać, jest w posiadaniu całkiem przyzwoitego Początku.
Leila jest rodzimkiem - magicznym kompanem, który towarzyszył Agnes od momentu jej czarowniczej inicjacji. Kotka nie jest głównym bohaterem, ale ma swoje miary bohaterstwa i swoje legendy, którym pragnie sprostać, kiedy już upora się z kocimi obowiązkami. Poza tym, Leila, jak każdy kot, potrafi wleźć dosłownie wszędzie. Nie powinien więc dziwić fakt, że znalazła sposób, aby pojawić się w tym zestawieniu.
„Jak na debiutanta, stworzył Pan dzieło wyjątkowo przemyślane i dojrzałe. Powieść ma niebanalną konstrukcję, jest napisana dobrym stylem, a dzięki nieco „przypowieściowemu” charakterowi i wstawkom o niemal filozoficznym zabarwieniu, zdecydowanie wychodzi poza schemat gatunku. A przy tym fabuła jest wartka, potoczysta i interesująca, dialogi niewymuszone, zaś bohaterowie wyraziści, o co w dobrych powieściach przecież chodzi.”
„Masz cudowne poczucie humoru! Dokładnie takie jak lubię. Niesamowita lekkość pisania. Genialny pomysł z końcem na początku jak i z całą konstrukcją powieści. Wciągająca, zaskakująca, niezwykle barwnie tkana. Momentami pięknie poetycka.”
„Nie jestem fanem tego typu gatunku, ale tą książkę przeczytałem na jednym wdechu. Zaskakuje od początku ...końca i porywa w wir historii nie z tej ziemi.”
„Znacie tę potrzebę, która zajmuje umysł, a nazywa się: „Przeczytałabym zajmującą książkę, taką, co mnie przeniesie daleko i wciągnie w wir innej rzeczywistości"? Jestem pewna, że znacie. Albo to poczucie zrezygnowania podczas włóczenia się po bibliotece/ internecie w ramach poszukiwań TEJ książki? Otóż problem będzie rozwiązany na najbliższych kilkaset stron za kilka (naście) tygodni. Z czystym sumieniem i pełnym entuzjazmu serduszkiem polecam Opowieść, która pochłonęła mnie totalnie, do tego stopnia, że musiałam ustalać sobie dzienne limity czytania (z obawy, że lektura za szybko dobiegnie końca). Jak się okazało już po przeczytaniu - niepotrzebnie, ponieważ została w mojej głowie i trwa do teraz. I tak jak nie mam zwyczaju czytać książek po kilka razy, tak na wydanie TEJ konkretnej czekam, żeby móc sięgnąć po nią ponownie. Lubcie to, śledźcie to, pozwólcie sobie na tę przygodę, którą proponuje Michał.”
„Są takie miejsca, gdzie wyobraźnia może wiele. W innych może naprawdę wszystko. Takim jest świat opisany w Pociętych Opowieściach! Tutaj jeden fantastyczny koncept goni drugi, magiczne stwory przebiegają przed oczami jak wiewiórki przez parkową aleję, a jedyne co my możemy, to powiedzieć „O popatrz, popatrz!”. I tak jak w przypadku wiewiórki w oczach zostaje nam tylko miraż, wspomnienie rudej kity, a my już pędzimy za następnym obrazem. To książka wybitnie przygodowa. Wszystko tutaj się dzieje! Są pościgi, strzelaniny, ucieczki z więzienia i wyprawy latającymi żaglowcami jest nawet romans. A wszystko wartko i bez nadęcia. Nie ważne na którego z bohaterów skierowane zostanie oko wszechwiedzącego narratora. Patrzy zawsze tam, gdzie warto spoglądać.
A co do bohaterów – to jest coś, za co naprawdę lubię „Pocięte Opowieści”. Każdego z wykreowanych przez Autora bohaterów da się lubić. Kto jest bohaterem wiodącym? Nieważne, bo kiedy przyklejamy się do Netha, lubimy Netha, kiedy jesteśmy z Tyrmiszem i Khahadem, lubimy tę dwójkę, a kiedy akurat przyjdzie nam obserwować poczynania czarownicy Agnes, lubimy zarówno ją, jak i skrytego w jej szpiczastym kapeluszu rudego kota. Ba, nawet wredny Ruari i Słońce z Księżycem są do polubienia. Może tylko w Iskrze denerwuje nadęcie właściwe pierwotnej przyczynie.
Ah – i jeszcze coś. Poza tym, że Pocięte Opowieści to książka na wskroś i przede wszystkim przygodowa, to jest to także na wskroś i przede wszystkim książka fantasy. Czerpie z klasyki gatunku pełnymi garściami, wykorzystując je jako scenografię do własnych celów. Ktoś powie, że zalatuje Prachettem. Niech zalatuje! Dla mnie to była świetna przejażdżka, którą pewnie przyjdzie mi jeszcze powtórzyć. Choć tym razem, mam nadzieję w wersji papierowej.
Michał Kozaczko pokusił się na niezwykłą rzecz. Zapragnął spełnić swoje marzenia i zrobił to w perfekcyjny sposób. Śni sen na jawie a może sen w śnie, i jak w rozbitym hologramie , w każdej jego cząsteczce która jest przecież zawsze całością przeżywa i daje nam do przeżycia opowieść, która wydarza się i nie, która trwa i nie trwa, która powraca falami do nas aby coraz trudniej było uwolnić się od niej. To specyficzny matrix, który może być rzeczywistością, trwającą gdzieś obok nas, lub dopiero przygotowywaną do trwania, do powstania z otchłani niepamięci lub prostego zapomnienia. Jesteśmy, a więc opowiadamy, nie ma nas i coś opowiada o nas, aby nas stworzyć jeszcze raz na swój obraz i podobieństwo, a może tylko jako zwyczajny historyczny odcisk. W jakiej materii? Słowa i obrazu? Gry i wyobraźni? Emocji, przeczucia? Michał stworzył książkę? A może nie książkę tylko nowy stan opowiadania, przekazu, zapisany słowami ale równie dobrze mogłyby to być obrazy, piktogramy, znaki na piasku lub wiry na wodzie. One też potrafią nieźle opowiadać, tylko trzeba poddać się ich czarowi, zaufać swojej intuicji. Ufamy więc Michałowi, a on nas prowadzi przez „Pocięte opowieści” jak przez las, w którym każde drzewo jest przecież nam bliskie i znajome, aby przy zmianie oświetlenia odkryć swoje niezmierzone głębie i tajemnice. Tak tu jest, przy tej lekturze niby znajomej i bliskiej, a przecież w głębi tajemniczej i nie wyjaśnionej, lub raczej której sensy bawią się z nami tworząc nad-sens lub pod-sens bliski onirycznemu snu z którego nie tak łatwo się wybudzić tak jak i zapaść się w morze wszech możliwości wielu dróg do wyboru. A wybór? Pozostaje zawsze w strefie naszych wpływów na siebie i na świat który kreujemy z siebie i dla siebie, a czasami i dla innych którzy poczują że na tym polega sens ich życia, uwierzą i zanurzą się aby żyć w szczęśliwości spełnienia. Oto narodził się nam nowy demiurg opowieści, a mamy dopiero Rok Pański 2018 . Cieszmy się i radujmy się. Mamy jeszcze szansę.
To, co wyprawia autor na jej kartach już od pierwszych stron uderza świeżym, nowym, dalekim od sztampy spojrzeniem na świat, wzmocnionym niebagatelnymi pomysłami na rozwój akcji i narracji. Oraz kapitalną polszczyzną, jaką młody pisarz włożył w usta, usteczka i gęby swych bohaterów. A, że książka za ich sprawą aż skrzy się dobrym dobrym humorem, błyskotliwym dowcipem i kapitalnymi dialogami opartymi na tak solidnej bazie, rzecz nie bez kozery przywodzi na myśl prozę Terry’ego Pratchetta. Przy czym z powodzeniem można stwierdzi, że Michał nie ustępuje kroku mistrzowi gatunku – zarówno na płaszczyźnie inteligentnego dowcipu, jak i umiejętności wyczarowania przed oczyma wyobraźni czytelnika barwnego i wesołego świata przedstawionego. Pospołu z charakternymi, wyrazistymi postaciami, które go zaludniają. To zaś sprawia, że powieść Michała Kozaczko od samego początku bierze czytelnika pod żebro i wciąga go w swój nurt bez śladów walki. Nie ma tu póz, sztuczności, napuszenia i wydumania, o które tak łatwo w dzisiejszym świecie literatury. Sporo za to nawiązań i żartów z klasyki gatunku. Tyle, że są to żarty smaczne i inteligentne. Nie idące w stronę współczesnego kabaretu, lecz raczej tych powojennych. Autor raz po raz puszcza tu oczko do Tolkiena, Sapkowskiego czy Pratchetta właśnie, lecz nigdy ich nie kalkuje i nie powiela pomysłów swych wielkich poprzedników. Raczej luźno opiera na nich nowe hece, przygody i swawole bohaterów, szukających tu siebie nawzajem, a także swego miejsca w niebezpiecznym świecie pełnym równie groźnych co niedoskonałych intelektualnie ludzi. No i miłości rzecz jasna. Czymże bowiem byłaby bez niej porządna książka fantasy?! Nie dajcie się jednak zwieść, bo i najpotężniejsze z uczu nie jest tu jednowymiarowe, a przewrotne, swawolne i grymaśne. Toteż niejednokrotnie prowadzi główne postaci „Pociętych opowieści” na manowce – zupełnie jak w życiu! A jak już jesteśmy przy życiu w rzeczy samej, to sporo dowiecie się o nim nowego ze spostrzeżeń Michała Kozaczko, które tak licznie, sprawnie i niby mimochodem umieścił na kartach swego dzieła (oby nie ostatniego!). Niby mimochodem, a są wycelowane w samą dziesiątkę i nieraz tworzą oś główną zachodzących wydarzeń. Gdy już je odnajdziesz Mości Czytelniku, warto zatrzyma się na chwilę i odnieść je do znanej, otaczającej Cię rzeczywistości. Sprawi to, że od razu spojrzysz na nią inaczej, od nieoglądanej zwykle strony, niejako spod podszewki życia i świata. Zna , że autor ma wyjątkowo bystre oko i nie lada intelekt na podorędziu. Plus świetny warsztat. Wszystko to sprawia, że z czystym sercem i prawdziwą przyjemnością polecam „Pocięte opowieści” wszystkim, a nie tylko wielbicielom literatury fantasy. Każdy bowiem znajdzie tu coś dla siebie i o sobie. Smacznego!
Fantastyczna przygoda!
Genialna książka, która zawiera bardzo dużo zaskakujących zwrotów akcji wraz z dynamicznymi przejściami pomiędzy wątkami, które z czasem układają się w powiązaną ze sobą całość pełną intryg przy towarzystwie sporej dawki humoru. Książka wiąże ze sobą w bardzo ciekawy sposób poszczególnych bohaterów, których losami steruje pomysłodawca oraz spiskujący narrator.
Czytanie "Pociętych opowieści" było fantastyczną przygodą, która rozpoczęła się od końca, a zakończyła na początku. To książka wobec której nie da się przejść obojętnie.
Michał - Dziękuję za Twoje dziewięć lat pracy nad tym wyjątkowym i niepowtarzalnym dziełem :)
Jedna z lepszych książek ostatnich lat
"Pocięte opowieści” trafiły w moje ręce dzięki klubowi recenzenta Smocze Języki, działającemu przy grupie Książki Fantasy. Muszę przyznać, że gdyby nie otrzymany egzemplarz recenzencki, zapewne nie sięgnęłabym po tę pozycję – ani okładka, ani opis nie przykułyby mojej uwagi na tyle, by mogły przebić się w morzu książek, jakimi nieustannie bombardują nas autorzy i wydawcy. I byłaby to wielka strata, bo debiut Michała Kozaczko to rzecz absolutnie wyjątkowa!
Autor na samym początku lojalnie uprzedza czytelnika, co zamierza mu zrobić: „Humor jest w tym wszystkim najważniejszy […]. Jeśli sprawimy, że nasi czytelnicy się zaśmieją, to wykorzystamy moment, kiedy ich usta będą otwarte, by z całej siły wepchnąć im mądrości życiowe przez gardło do serca”. To właśnie dostajemy! Powieść skrzy się błyskotliwym dowcipem, pełna jest zabawnych anegdot i humoru językowego (począwszy od imion i nazwisk niektórych bohaterów, jak choćby Żaltalej czy Meryl de Foch, poprzez popkulturowe odniesienia i kalki językowe, a skończywszy na komicznym wykorzystaniu wulgaryzmów) – ale pod powierzchnią kłębią się tam istotne refleksje i filozoficzne pytania: o naturę człowieka i świata, o miłość, o przypadek i przeznaczenie, o wolną wolę i determinizm, o sens życia… Warto przy tym zaznaczyć, że ani pytania, ani odpowiedzi nie są nam podane na tacy, dzięki czemu nie popadamy w banał: pole do interpretacji cały czas pozostaje otwarte.
W kwestii fabuły książka dorasta do swego tytułu – opowieści faktycznie są „pocięte”, fragmentaryczne, akcja toczy się nierównomiernie (jeden dzień może być opisany na trzech stronach, a pięć lat na jednej), w dodatku na początku poznajemy zakończenie (które jednak niewiele nam zdradza). Jest to prawdziwy rollercoaster – przejażdżka, która może przyprawić o zawrót głowy! Wsiadamy do tej kolejki, gdy utalentowany złodziej Neth ogrywa w karty swego boskiego opiekuna, Ruariego; patron rzezimieszków nie jest zbyt zadowolony z przegranej i za karę postanawia odebrać swojemu wyznawcy sprzyjające mu dotąd szczęście. Ten kamyczek wywołuje lawinę przedziwnych zdarzeń, w które niezwykłym zbiegiem okoliczności (a może przeznaczenia lub boskiego zrządzenia) wplątani zostaną pozostali główni bohaterowie: urocza czarownica Agnes, podkochujący się w niej kapitan straży Tyrmisz, pozostający z nią w związku mag Skerłej (czymże byłaby książka bez miłosnego trójkąta!) i krasnolud Khahad (pomyślcie o archetypie krasnoluda, a dostaniecie wierny portret Khahada, który nie grzeszy subtelnością, klnie jak szewc, a we krwi ma głównie alkohol i żywą nienawiść do orków). Wszystko to wplecione jest w przebiegły plan Ruariego, który z ludzkiego życia chce uczynić serial (tudzież reality show albo powieść w odcinkach) ku uciesze bogów i innych bytów pozaziemskich.
Świat przedstawiony nie jest jednolitym, spójnym uniwersum; jest równie fragmentaryczny i rozwarstwiony, co fabuła. W jego skład wchodzi najbardziej przyziemna Kamina (scena rozgrywek politycznych, krwawej zemsty smakowanej na zimno, polowań na czarownice prowadzonych przez Enkwizycję, królobójstw, nierówności społecznych i innych spraw znanych z codziennego życia), wyspa mędrców Itlyntyda (na którą można się dostać tradycyjnie przez najeżony pułapkami ocean lub za pomocą pewnej magicznej harfy, która często płata figle), ukryta w innym wymiarze Daruba, kilka pomniejszych lokacji oraz zamieszkany przez antropomorficzne gwiazdy, planety i bogów kosmos. Spotykamy tu ludzi, bogów, krasnoludy, orki, druidów, feniksy, żywe mumie, niziołki i wiele innych istot znanych z baśni, legend i klasycznych powieści fantasy. Jakby tego było mało, pojawiają się światy równoległe!
Zarówno świat, jak i bohaterowie nakreśleni są grubą kreską – nie ma tu cieniowania, cyzelowania, nadawania pozorów realizmu. Jest to zabieg jak najbardziej celowy (i moim zdaniem udany!), ponieważ w tej powieści nic nie istnieje autonomicznie: wszystko jest alegorią, ucieleśnieniem archetypu lub odniesieniem do czegoś innego. Ze wstępu (stanowiącego zakończenie, więc umieszczonego na pierwszych stronach) dowiadujemy się, że prezentowane wydarzenia staną się tematem sztuki teatralnej – i teatr będzie tu wszechobecny, zarówno jako topos teatrum mundi, jak i w pewnym steatralizowaniu narracji. Autor brawurowo bawi się formą i konwencjami, częstując czytelnika postmodernistyczną sałatką z cytatów i nawiązań (znajdziemy tu odwołania m.in. do „Odysei”, „Harry’ego Pottera”, „Władcy Pierścieni”, legend arturiańskich, mitologii greckiej, celtyckiej i chrześcijańskiej, teorii wielkiego wybuchu i wielu, wielu innych) doprawioną humorem i absurdem.
„Pocięte opowieści” mnie rozbawiły, wzruszyły, oczarowały i zachwyciły. Uważam, że to jedna z lepszych pozycji wydanych w ciągu ostatniej dekady. Z pewnością jednak nie jest to książka dla każdego. Ktoś, kto lubi wczuć się w świat przedstawiony, poważnie przejąć się losami bohaterów, oczekuje high-fantasy lub baśniowego klimatu, będzie srodze rozczarowany. Podobnie osoba szukająca prostego, niewymagającego myślenia humoru lub trzymającej w napięciu akcji raczej nie będzie zadowolona. A trzeba przyznać, że Kozaczko nie bierze jeńców – jego propozycję można albo pokochać, albo znienawidzić; wiele osób zapewne z irytacją przerwie lekturę. Komu zatem polecam? Wytrawnym czytelnikom, doceniającym zabawę formą, barwny język (język w tej powieści to mistrzostwo, a przed korektorami chylę czoła – jeśli w trakcie czytania coś wydało wam się błędem, przyjrzyjcie się temu bliżej, w dziewięciu wypadkach na dziesięć okaże się to przemyślanym zabiegiem stylistycznym) i intelektualne gierki (znaczna część zabawy polega na identyfikacji nawiązań, trzeba zatem nie tylko znać dzieła i koncepcje, do których autor nawiązuje, ale też po prostu lubić podobne zagadki; sama z pewnością nie odkryłam wszystkich smaczków, ale bawiłam się świetnie, próbując). Fanom Pratchetta, Pielewina, Bułhakowa i Eco (to, co Eco robi ze śmiertelnie poważną miną, Kozaczko serwuje czytelnikom z przymrużeniem oka). Wielbicielom Monty Pythona. Wreszcie tym, którzy uważają, że trylogia husycka jest lepsza niż cykl wiedźmiński (tutaj niczego nie gwarantuję, ale widzę sporą szansę, że wam się spodoba).
Moja ocena (0-10):
Świat: 8,5
Bohaterowie: 8
Klimat: 8
Fabuła: 8,5
Przyjemność z czytania: 10
Średnia ocena: 8,6
Ocena końcowa: 43/50
Głupi bogowie!
człowiek by sobie żył w spokoju i szczęściu gdyby nie oni. Niestety podobno bez nich się nie da. Pocięte Opowieści to niesamowicie porywająca historia, w której akcja przeplata się z humorem, zostawiając jeszcze trochę miejsca na zdziwienie ;-). Bardzo polecam sięgnąć po tę ksiażkę. Ja bawiłam się wybornie :-)
Książka, którą się zapamięta :)
“Pocięte opowieści” to książka wyjątkowa i specyficzna, na przykład dlatego, że zaczyna się od zakończenia. Od razu skojarzyła mi się z twórczością Terry’ego Pratchetta, którą absolutnie uwielbiam, dlatego też od pierwszych stron byłam zauroczona piórem Michała Kozaczko. Do tego autor udostępnił piękną, kolorową mapkę dającą nam przedsmak i wyobrażenie tego, co znajdziemy na kartach powieści. Czytajcie dalej, a dowiecie się, czy ten początkowy zachwyt się utrzymał.
W tym przypadku opisanie fabuły jest dla mnie trudnym zadaniem, ze względu na to, że niezmiernie łatwo otrzeć się o spoilery, odbierające bardzo istotne tutaj zaskoczenie i nieprzewidywalność. Powiem więc krótko o wątkach, które śledzimy. W pierwszym poznajemy Netha, który przez jedną partyjkę w karty dosłownie traci szczęście i jak możecie się domyślać, zaczyna go prześladować srogi pech. W drugim towarzyszymy czarownicy Agnes, która w wyniku niespodziewanego splotu wydarzeń zostaje rozdzielona z wybrankiem serca i usilnie stara się go odszukać, a pomagają jej Khahad, najbardziej typowy przedstawiciel rasy krasnoludzkiej, jakiego można sobie wyobrazić oraz (o ironio) podkochujący się w niej kapitan straży Tyrmisz. Trzeci przenosi nas do sielskiego domku Słońca i Księżyca, których pewnego dnia odwiedza bóg złodziei Ruari i proponuje wspólne przedsięwzięcie związane z wymienionymi wyżej osobami.
Nasi bohaterowie wielokrotnie wykazują się odwagą i umiejętnością akceptowania nieoczekiwanych sytuacji, które ich spotykają. Po prostu płyną z falą, biorą sprawy w swoje ręce i żyją w teraźniejszości, jakakolwiek ona jest. Wydarzenia wciągają mocno, więc szykujcie się na prawdziwy wir przygody, pełnej humoru, ironii i zwrotów akcji. Będziecie sobie radośnie czytać, aż nagle zorientujecie się, że właśnie zaserwowano Wam niepostrzeżenie garść mądrości życiowych, choć zupełnie się tego nie spodziewaliście, bo byliście zajęci dobrą zabawą.
Wspominałam już, kogo poznajemy w powieści, więc dodam tylko, że chyba w każdej ze swoich scen najwięcej frajdy dostarczył mi Khahad oraz przejażdżka pewnego osobnika balią po pałacu. Może Was jeszcze zaintrygować mag zamieniony w konia i przebrany za wielbłąda, a także mający swoje pięć minut guziec, służący za wiernego rumaka. Ponadto pojawia się tu kamerdyner dbający o to, aby obrazy wisiały odpowiednio przekrzywione i przede wszystkim zakurzone, i który gotów jest wyłowić z wanny jadowitego węża, terroryzującego pracodawcę podczas kąpieli. Mam nadzieję, że powyższe przykłady dają wam dobry obraz humorystycznego stylu tego utworu i jeśli tego właśnie poszukujecie, to będziecie zadowoleni z lektury.
W przypadku pozycji fantasy, w których obecni są bogowie, zawsze zachowuję czujność i podejrzliwość, ponieważ otwiera to furtkę, przez którą twórcy mogą wpuścić nieoczekiwane rozwiązania i wybawić wszystkich - w tym siebie samych - z kłopotów. Tutaj ma miejsce jeden taki zabieg, ale na tyle drobny, że nie przeszkadzał mi, dlatego że najistotniejsze kwestie są rozwiązywane poprzez działania postaci. Występowanie panteonu i innych bytów ingerujących w życie ludzi ma tu jeszcze jeden rezultat - a mianowicie przemyślenia na temat wolnej woli. Przewija się też motyw pogoni za nieśmiertelnością oraz jej konsekwencjami - bohaterowie zastanawiają się, czy może dać ona szczęście, a jeśli tak, to na czym ono miałoby polegać. W moim odczuciu “Pocięte opowieści” zachęcają do życia tu i teraz, ostrzegają przed popadaniem w przyzwyczajenia oraz ośmielają do bycia sobą. Pole do interpretacji jest jednak pozostawione czytelnikom, co bardzo mi się podoba.
“Niechaj dym nas połączy” to słowa, na które natraficie w powieści, a ich znaczenie jest pięknym i ujmującym konceptem. Gratuluję autorowi, a Was gorąco zachęcam do lektury tej książki, która dostarczy Wam masę rozrywki, a może też zainspiruje.
Mimo przygotowania na zaskoczenia, i tak zaskakiwała
Książka o niecodziennej strukturze, z pozoru zagmatwana chronologią, a jednak wyjątkowo poukładana i przemyślana, im dłużej się ją czyta. Wciąga zmianami w sytuacjach i bohaterach (bardzo charakterystycznych i przystępnie zobrazowanych) oraz akcją, która jest zawieszana w świetnych momentach - tak, że czytelnik jest non stop utrzymywany w stanie niezaspokojonej ciekawości i węszy, myśli, o tym co może stać się dalej... Gorąco polecam ;)
Słów kilka o "Pociętych opowieściach"
Witajcie w świecie, gdzie bańki mydlane magazynują dźwięki, harfy służą do teleportacji, środkiem płatniczym jest gwiezdny pył, a białym szaleństwem nie nazywa się uprawiania sportów zimowych lub, uchowaj Boże, kokainy, lecz… ryż z twarogiem
Zabawa słowem i opowieścią
Powieść splata przeszłość, przyszłość i teraźniejszość, ale czytelnik w pewnym momencie nie wie, w którym momencie się znajduje. Tym bardziej historia zaskakuje, bawi oraz wciąga coraz głębiej, aż do wielkiego finału. Autor bawi się słowem oraz opowieścią, co bardzo widać, a to tylko dodatkowo zwiększa wartość tej pozycji. Osobiście totalnie zakochałam się w tej książce, w historii, a zwłaszcza w genialnych przygodach krasnoluda oraz manipulacjach Ruariego.
Książka pełna humoru, ale czy tylko?
"Pocięte opowieści" są po prostu świetne! :D, książka ta nie tylko nie raz wywołała uśmiech na mojej twarzy, ale również skłaniała do refleksji i rozmyślania o życiu co jest jej dodatkowym atutem. Najbardziej podobały mi się momenty w których mówiłem sobie w myślach: "Aha czyli on wtedy... a potem.. aaaaa no tak!, Wszystko jasne!" Gorąco polecam!
Dla każdego coś… niezwykłego!
Książka-gra, w której nie wiadomo od razu, co właściwie jest grane. I to jest wielka jej zaleta. Choć trochę wiadomo, bo zaczyna się od końca… Napisane z dużym poczuciem humoru i niezwykłą dbałością o szczegóły „Pocięte opowieści” bawią, ale i wywołują liczne refleksje. Bogate nawiązania do literatury różnych gatunków dają dużą radość z czytania i odnajdywania ukrytych w powieści nawiązań. Autor często puszcza oko do czytelnika, swobodnie poruszając się po różnych konwencjach i płaszczyznach wykreowanej przez siebie rzeczywistości. Pozornie lekka historia zawadiackich bohaterów niesie nas od klasycznych elementów fantasy - zamków, smoków i magii, przez ciała niebieskie z ich wielkimi sprawami i małymi sprawkami (a nawet sprawunkami), do wizji świata z rozważań bliskich filozofom i fizykom. A to wszystko w postaci krótkich, wciągających historii, z których z czasem wyłania się niezwykła opowieść, w której każdy znajdzie coś dla siebie.
Dla każdego coś miłego
Książkę sprawnie się czyta, co dla mnie jest niebywale ważne. Wiele ukrytych mądrości, które znajdujemy między wierszami zmuszających do refleksji nie tylko nad sobą samym. Polecam
Brodata rewolucja
Jeśli chcesz poznać najwspanialszego krasnoluda, jakiego kiedykolwiek zrodziła literatura fantasy, to jest to pozycja obowiązkowa. Gorąco polecam.
Dobre jak Kozaczko!
Z Pociętymi opowieściami znam się od kiedy książka była jeszcze bardzo mała. Ojciec chciał jej zresztą wtedy dać zupełnie inaczej na imię. I wtedy była dość nieporadnym szkrabem. Ale z wersji na wersje stawała się coraz dorodniejszą panną, która bawi, śmieszy a co najważniejsze - wciąga.
To dobre fantasy ze wszystkim czego w fantasy spodziewać się można, choć podanym w zaskakujący sposób. To ciekawi bohaterowie, zabawne sytuacje, a co najważniejsze wspaniała próba wyobraźni.
Godna polecenia!
Nie ma drugiej takiej
Zaczęłam od kilku fragmentów, które miałam okazję otrzymać zanim jeszcze książka stała się materialną. Od razu spodobał mi się styl pisania oraz to jak solidnie rozplanowana i umocniona jest jej atmosfera. Wszystkie elementy do siebie pasują sprawiając, że nie można oderwać się od lektury. Postaci są barwne i nie do podrobienia. Mam nadzieję, że trafi w ręce wielu czytelników, ponieważ warto poświęcić na nią czas. Jako osoba nie do końca przekonana do książek fantasy, tutaj nie miałam najmniejszych zastrzeżeń podczas czytania. Ba, nawet bawiłam się świetnie! Niech dym nas połączy !
Pełen pakiet wrażeń
„Pocięte opowieści” to książka która jednocześnie bawi humorem, ciekawi fabułą i sprawia, że zanim się zorientujesz zaczynasz rozmyślać nad sprawami, które są ważne, a o których często zapominamy w codziennym biegu. Osobiście tak się wciągnąłem, ze nie mogłem oderwać się aż do ostatniej kartki
Warto przeczytać
Wciągająca, barwna, nietuzinkowa, dobrze się ją czyta. Polecam!
Pocięta opinia
Pięknie napisana i pięknie wydana opowieść!
Wciąga
Książkę uwielbiam. Wciąga od samego początku! Ciekawe postacie, niebanalne porównania i metafory. Czyta się szybko i przyjemnie. Polecam każdemu;)
Strony pełne humoru i magii
Warto przeczytać, zwłaszcza jeżeli lubisz nietuzinkowe opowieści!
Postaciami powieść stoii.
Pocięte opowieści dzieją się, myślę w pewnej klamrze. Otóż, poznając kolejnych bohaterów, zauważamy że nie są to postacie, które powołano do życia tylko na czas krótkiej lektury i może nieco dłuższej pracy pisarza. Tutaj coś było przed i coś stanie się później. Zapewne powiedzieć tak można o każdym uniwersum, każdej powieści, jednak w tej szczególnie łatwo jest zauważyć ów fenomen i też w pewien, charakterystyczny sposób wyciągnąć z niego wnioski, które umilą nam lekturę i pewnie pozostawią na jakiś czas w głowie kilka nowych rozkmin. Wyjątkowo dobrze spędziłem czas w towarzyskie tych wszystkich, wydaje mi się, zawiedzionych romantyków, których spotkamy na kartach Pociętych opowieści, pewien jestem że jeszcze nie raz wrócę do tego świata i serdecznie powieść polecam.
Wrażenia z lektury
“Pocięte opowieści” to bogactwo form i treści z samego wnętrza fantasy. Autor, przedstawiciel młodego pokolenia, w brawurowy sposób roztacza przed nami świat wychodzący poza znane nam kanony czasu i przestrzeni. To opowieść o barwnej fabule, świadcząca o olbrzymiej wyobraźni, pełna nieszablonowych zwrotów akcji i niebanalnej narracji.
Hm
Polecam książka naprawdę wciąga :)
Dobrze spożytkowany czas
Dobrze napisana, wciąga i zaskakuje. Na początku wydawało mi się, że czeka mnie tylko fajny relaks, a tu niespodzianka - z czasem było coraz więcej do myślenia. Dlatego daję WIELKIEGO POZYTYWA. Nie dość, że przyjemna lektura, to jeszcze pożyteczna. Mózg może poruszać się w innych płaszczyznach.
ISBN | 978-83-65816-06-1 |
Autor | Michał Kozaczko |
Typ książki | Miękka okładka |
Autograf | tak |
Specjalna zakładka | tak |